Używam szkieł Air Optix aqua i nie miałem z nimi problemow. Dziś rano się obudziłem i chyba było bez zmian - czyli -1.256 na kazde oko.
Standardowo zakładam szkła, ale coś mnie uwierało w prawym oku (wogóle od 2 tyg. coś mnie czasami kłuło w tym oku.. może się coś wbiło?).. potarłem i nagle się zrobiło źle - zgubiłem szkło prawe. Coż - i tak mijał miesiąc więc zakładam nowe... I tu się zaczyna problem.
Założyłem na lewe oko i widzę dosłownie wszystko (poprzednio mogłem nie widzieć z bardzo daleka małych druczków... myśle sobie -OK). Zakładam prawe szkło i cos słabo widzę. Powyjmowałem, powkładałem i ok... jakoś tak dzień minął, że na lewe oko mi się patrzyło krystalicznie, a na prawe słabo. Choc nie przeszkadzało to aż tak.
Teraz na wieczór mam wrażenie, że lewe oko jeszcze bardziej się polepszyło, a prawe oko wogóle podupadło (może od przecierania troszkę?). Co mogło się tak nagle stać?
Chyba niemożliwe, żeby mi szkło z rana z prawego oka wpadło gdzieś do oczodołu i uciskało nerw co? W sumie nic mnie nie boli ale słabo widzę na to prawe oko, a na lewe za dobrze. Dodam, że szkład które mi wypadło wogóle nie znalazłem, nawet dobrze nie wiem, w którym momencie mi wypadło.
Każda rada, post mile widziane bo zaczynam już głupieć i się boję, że jest coś powżnego nie tak

A do okulisty z racji godziny dopiero jutro będę mógł pojechać

EDIT
Wiecie co? Tak patrzę na lewe oko i wada jest na prawdę niewielka - może -0.5?
A na prawe to sam nie wiem, ale raczej coś pod -2. Przynajmniej tak mi się wydaje.
EDIT 2
W sumie założyłem okulary (lewe -1.25, prawe -1.0). I jak na prawym oku mam szkło -1.25 to w sumie jest dość dobrze. Powiedziałbym, że prawie jak zawsze. Ale na lewe oko nawet -1.0 mnie mocno ciśnie i jest za silne sporo. Jak to się mogło stać?
Właśnie mnie lekko pobolewa to lewe oko.